piątek, 9 stycznia 2015

KNAJPA „POD PTASZYLEM”, CZYLI LESBY W STYLU BOUCHE

Powiedzmy, że był kwietniowy ranek, a lepiej nawet popołudnie, kultowy rok tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty piąty….
Jest więc popołudnie i wyglądający na zniewieściałego chłopak spotyka się w Krakowie z kobitką wyglądająca jak chłop: nieumalowaną, krótko ostrzyżoną, w dżinsach, trampkach, z workowatym plecakiem. Zainteresowania tej pani? Wozy wyścigowe, bataliony, broń maszynowa. Marzenia z dzieciństwa? Zostać strażakiem, klawiszem w więzieniu, policjantem, wojskowym.
Marzenia i zainteresowania pana? Kosmetyki i suknie, byle były złote. Marzenia z dzieciństwa? Być Zdzisławą Sośnicką.
Kraków patrzy na to spotkanie ze spokojem starego, zepsutego karmelity bosego.
On jest szwedzkim dziennikarzem i tłumaczem literatury polskiej, ciotą i pedałem oraz gejem. Ona lokalną intelektualistką, jedyną z maturą w środowisku „Ptaszyla”. Ona ma go zaprowadzić do knajpy dla lesb w stylu bouche(męskich) w ten kwietniowy ranek, a nawet popołudnie. Aby go tam wprowadzić, musiała uprzedzić swoje koleżanki.
-To jest ciota, ale on jest spoko. On jest ze mną. Nie bić go.
Bo one jak chuligani, jak kibole, cwela by zaraz zapierdoliły, zajebały mu, zęby wybiły! Wchodzą. Przy barku siedzi około dziesięciu facetów, dopiero przy bliższym wejrzeniu można poznać, iż są to lesby w stylu bouche. Napijają wódeczkę. Palą popularne. Wszystkie, bez wyjątku, kryminalne! Wszystkie ze szramami, ciężka recydywa, tatuaże wydzierane, sznyty, krótkie włosy, lekki zarost. Kryminał. On zamawia wódę dla wszystkich. Przy każdej lesbie siedzi jej „żona”- długowłosa, utleniona tipsiara, bardzo kobieca tym ukraińskim rodzajem kobiecości, w dżinsowych spódniczkach nabijanych brylancikami. Siedzi i ma się nie odzywać. „Mężczyźni” gadają, a babki mają gotować i dawać d…
Ale to nie to samo, co wyruchać prawdziwą heretyczkę…. Do tego trzeba by mieć kutasa i w ogóle. Dlatego wśród lesb w stylu bouche najwięcej przypadków operacji zmiany płci.
- Słuchajcie, Generała(Gochę) jutro wypuszczają! Trzeba coś załatwić, jakąś wódę!
- Pizdę jej trzeba załatwić, ona pizdy od roku w pace nie widziała!
- Trzeba.
Takich to rozmów słuchał Szwed, spuszczając rzęsy i skromnie wbijając wzrok w swój kieliszek wódki. Kiedy mi to opowiadał, wspominałem swoje przeżycia z tymi osobniczkami. We Wrocławiu nie było meczu bez łysych kibolek, nie było dyskoteki gejowskiej, żeby łyse nie przyszły pijane „napierdalać pedałów”, nie było giełdy modelarstwa, żeby choć jedna nie oglądała modeli czołgów.
Nie ma już tak męskich kolesi, jak one. Ale na pocieszenie można też powiedzieć, że nie ma już tak kobiecych babek jak cioty. Pomiędzy ciotami a lesbami w stylu bouche zachodzi idealna symetria. One marzą o heretyczce, oni o heteryku śnią. One chcą sobie przyczepić kutasa, oni- obciąć. One mówią o sobie w rodzaju męskim, oni- żeńskim… One się nie malują, nie farbują, oni- jak najbardziej! I tak dalej.

Modele czołgów, wojsko, piwo, mecze i klepanie lasek po tyłkach. Żołnierskie ruchy. Podszywanie się na czatach pod „macho” i godzinami gadanie z kimś o pseudo „Kasiunia”. I czasem jest tak, że z jednej strony linii mamy lesbę w stylu bouche podającą się ze „Artur_macho_23”, a z drugiej ciotę podającą się za „Kasiunię” albo „Asiunię”. I jedno i drugie jest szczęśliwe! Ciota, że jest podrywana przez prawdziwego faceta, byka, macho, a lesba- że gada ze słodką heretyczką…. A między nimi komputerowe światy, szyby monitorów i całe morze pokrzywionych seksualności…
TEKST AUTORSTWA MICHAŁA WITKOWSKIEGO(Machina, wrzesień 2009).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz