WOJCIECH KROLOPP
Mariusz Trynkiewicz, Kaśka Waśniewska, Karol Wojtyła… Lista
jest długa. To tylko wierzchołek góry lodowej. Jest jeszcze jeden człowiek.
Nieco już zapomniany, zmarły dokładnie rok temu. To maestro Wojciech Krolopp.
Dyrygent i dyrektor poznańskiego chłopięcego chóru Polskie Słowiki. Krolopp
odszedł do Domu Ojca dokładnie rok temu. Z tego tez powodu jest ten pamiątkowy
wpis. Abyśmy pamiętali o Wielkim Maestro.
Zwierza się pan Marek K., dziś 37 letni mężczyzna, chórzysta
w latach 1990-1995. :
Do chóru zaprowadziła mnie moja matka Zenobia. Na
przesłuchaniu było wielu innych chłopaków, pięknie wystylizowanych. Wspaniałe
kostiumy, nienaganne fryzury. Czuło się podniecenie. Nie ukrywam, że już wtedy
zaznałem uroków masturbacji. Miałem dwanaście lat. Właściwie prawie trzynaście.
Zaśpiewałem przed Wojciechem coś z repertuaru Violety Villas, chyba Do Ciebie
Mamo. Dostałem małą uwagę, że repertuar nie ten, ale głos mam piękny i na
słowika się nadaję.
Przyjął mnie. Zostałem chórzystą. Matka z ojcem pękali z
dumy, że ich syn będzie słowikiem!
To było w ten sam dzień w którym trwały przesłuchania.
Zbliżał się wieczór, czekałem na rodziców aby po mnie przyjechali samochodem.
Właściwie wszyscy już powoli się zbierali. Chciałem jeszcze skorzystać z
toalety. Udałem się do męskiej. Była bezpłatna, bez babci klozetowej. To
dobrze, bo nie miałem przy sobie pieniędzy. Miałem już prawie trzynaście lat,
czułem się młodzieżą. W kiblu były pisuary, czego nie było w mojej szkole. Tam
mnie coś wzięło aby odlać się właśnie w bidet. Byłem nieco za mały jak na taki
męski przybytek, to znaczy muszla bidetu była umieszczona za wysoko jak na moje
małe nogi.
Nagle usłyszałem za sobą dźwięk naciskanej klamki. Nie
odwróciłem się ze strachu. Spodnie miałem opuszczone, mateczki też, stałem tak
z małym, dyndającym fiutkiem. Słyszałem powolne kroki. A potem ten głos: Nie
bój się, podsadzę cię do sikania.
Mężczyzna wziął mnie na ręce i podsadził. Ledwo co się
wysikałem. Potem wziął mojego ptaszka i wytarł w swoją chusteczkę. Powiedział,
że grzeczni chłopcy muszą dbać o higienę. Trzymając mnie tak cały czas, dał mi
wykład o higienie i rozpoczynającym się u mnie dojrzewaniu płciowym.
Powiedział, że za chwilę pojawią się u mnie włosy na ptaszku i będę miał „mokre
sny”. Ze będzie mi bardzo przyjemnie. Żebym się nie bał i żebym nie mówił o
niczym mamusi, bo ona i tak nie zrozumie, bo to kobieta, a kobiety chodzą do
kościoła, mają inny sposób życia itp. Słuchałem tego, cały czas nie patrząc na
mężczyznę. Trzymał mnie na rękach. Potem powiedział: Zobacz, dotknij, też
będziesz miał takie coś.
I wziął moją rękę i przysunął ją do sobie, na dół… To było
coś długiego, ciepłego, grubego, miłe w dotyku, a jednocześnie sprawiało, że
dziwnie się czułem.
Mężczyzna wyszedł. Ja byłem tym tak wstrząśnięty, że nawet
nie odwróciłem się aby sprawdzić kim był ów jegomość. Nie wiedziałem, ale
czułem… A raczej przeczuwałem.
Potem były wyjazdy na Zachód. Śpiewałem też dla naszego Ojca
Świętego. Wyciągam z mroków pamięci takie oto zdarzenie: Jest przeddzień
Wielkanocy roku 1993. Chór Polskie Słowiki śpiewa Janowi Pawłowi koncert. Znów
toaleta. Jakoś zawsze tak miałem, że nawet najmniejszy skurcz w pęcherzu
wywoływał mnie od razu w stronę ubikacji. Po prostu chciałem czuć się
zrelaksowany i nie Myślec o moczu pozostającym w moim ciele.
Wtedy byłem już nastolatkiem, powiedziałbym nawet, że
efebem. Poszedłem do ubikacji w Watykanie. Dorosłem już do pisuaru, nie
potrzebowałem niczyjej pomocy. Odsikałem się. Nie wytrzymałem. Musiałem także
dokonać masturbacji na swym młodym ciele. Nagle usłyszałem, że ktoś biegnie s
stronę ubikacji. Ktoś wszedł do środka. Wystraszyłem się i skryłem w kabinie.
Doszedł mnie głos: Kurwa, ale mi się chce srać! Nie wytrzymam! Zesram się w dres!
Człowiek ten wszedł do kabiny sąsiadującej z moją. Słyszałem plusk upadającej
kaszanki. Wszystko oddawał do muszli klozetowej. Jęczał przy tym niesłychanie!
Stanąłem na klozecie i spojrzałem do jego kabiny przez oddzielającą nas ścianę.
To był Jan Paweł II! Po domowemu, w dresie! Wszak wszystko działo się przecież
w pałacu Świętego Piotra gdzie mieszkał papież. Nagle uniósł głowę do góry.
Zobaczył mnie.
- A kto mnie tutaj podgląda!?
Ojciec Święty wyszedł ze swojej kabiny i podszedł do drzwi w
moim sraczu. Nie były zamknięte, ponieważ nie było tam zamków. Po latach
uzmysłowiłem sobie dlaczego tak było. Wydaje mi się, że to specjalnie. Ze te
klopy służyły jako miejsca schadzek dla spragnionych duchownych. Karol Wojtyła
nacisnął klamkę moich drzwi i…
Nie! Nie! Nie mogę już dłużej o tym mówić! Wystarczy na
dziś!
Tak, Wojciech Krolopp to niezwykła postać w naszej kulturze.
Wielka szkoda, że odszedł od nas…
PIĘKNA PIOSENKA:
https://www.youtube.com/watch?v=Not_LTQq6a0
PIĘKNA PIOSENKA:
https://www.youtube.com/watch?v=Not_LTQq6a0
WYWIAD Z KROLOPPEM PO WYJŚCIU Z WIĘZIENIA:
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/919627,wojciech-krolopp-skazany-za-pedofilie-udziela-pierwszego-wywiadu-po-wyjsciu-z-wiezienia,id,t.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz