poniedziałek, 21 września 2020

Teofila Mikke ostatnie starcie

Byłem przekonany, że temat Teofili Mikke jest zamknięty definitywnie. Przez ostatnie lata pytano mnie, co dziś dzieje się z tą kobietą. Zdaję sobie sprawę, że wielu oczekuje, że reportażysta powróci po iluś tam latach do swojego bohatera, aby zobaczyć i zrelacjonować jak rozwinęła się sytuacja. Nawet jeśli miałbym ochotę ponownie skonfrontować się z Teofilą, to niestety nie byłoby takiej możliwości. Mikke jest na tyle specyficzną osobą, że pojawia się i znika kiedy chce. Deklaracje Teofili, że “mieszka w tym samym bloku od wieków” należy brać ostrożnie. Mikke mimo zaawansowanego wieku jest bardzo aktywną życiowo kobietą. Zresztą to typowe dla naszych czasów. Nawet przyjaciółka Jana Pawła II jeździ cały czas z wykładami po kościołach, a przecież osiągnęła już prawie setkę. Ale mimo to Półtawska nie zwalnia tempa. Podobnie jest z Teofilą. Prawdę powiedziawszy nawet zapomniałem, że pisałem reportaż o Teofili, zajęty wieloma innymi sprawami. Dopiero w tym roku, po siedmiu latach od premiery reportażu o niej, postanowiłem sprawdzić jak(i czy w ogóle) żyje Teofila. Przeglądając doniesienia o koronawirusie przypadkowo zwróciło moją uwagę jedno ze zdjęć opublikowanych przez znaną platformę internetową. Była to fotorelacja z oblężenia supermarketu w jednym z podkarpackich miasteczek. Mój umysł prawdopodobnie nieświadomie zarejestrował ten obraz: wśród tłumu staruch które szturmowały supermarket aby dostać papier toaletowy była ona! To naprawdę była Teofila Mikke! Ale jeśli to była dawna eugeniczka, to co ona robiła na podkarpaciu? Teofila była widoczna tylko na jednym z prawie setki opublikowanych zdjęć. Wyglądało to tak, jakby napierała swoją własną siłą razem z tłumem wściekłych bab na drzwi do marketu, a ochrona bezskutecznie próbowała powstrzymać staruchy. Natychmiast ustaliłem gdzie dokładnie zostały zrobione te zdjęcia. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że obecnie Teofila może przebywać w skrajnie katolickiej dziurze zabitej dechami. To małe miasteczko liczące niespełna dwa tysiące mieszkańców posiadało tylko jeden supermarket, więc zlokalizowanie tego przybytku nie powinno być problemem. W miasteczku znajdowały się dwa małe osiedla mieszkaniowe oraz trochę kamienic, a znając zamiłowanie Mikke do zapuszczania korzeni w starych blokach, to miałem duże prawdopodobieństwo, że tam właśnie może mieszkać. Nie miałem powodów aby czekać. Nawet szalejąca pandemia nie mogła mnie powstrzymać. Trafiłem w wyznaczone miejsce dzięki współczesnej technice oraz niezastąpionym starym babom, które wiedzą o wszystkim co dzieje się w okolicy i znają każdego jak zapewniają. Rzeczywiście, trafiłem w samo centrum polskiego katolicyzmu. Mimo, że miasteczko wyglądało dość ubogo, to pierwsze co rzucało się podczas wjazdu, to duży i bogaty kościół. Pomyślałem, że o potędze krajów o ukrytym ustroju religijnym świadczą olbrzymie, kapiące złotem budynki kościołów oraz duchowni przechadzający się dumnie przez miasta i wsie przy ukożonych reakcjach ludu. I tutaj prawdopodobnie zatrzymała się Teofila Mikke. Jak ona sobie poradziła rzucona w taką mentalność. Chyba rzeczywiście całkowicie zaszyła się w swojej norze i oddawała swoim zainteresowaniom homeopatycznego roztapiania stolca, czy opracowywania idealnego sposobu przeszczepu świńskiego prącia dla transseksualistów. Zaparkowałem samochód przed urzędem miejskim. Miałem przy tym nadzieję, że nie rozkręcą go na części. Trochę pokręciłem się po miasteczku, wchodząc przy tym do miejscowego kościoła. Usiadłem w ławce, aby zebrać myśli. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że jestem obserwowany przez pewną bardzo starą kobietę w chuście na głowie. Wychodząc z kościoła, minęła moją ławkę oblizując się i trzymając spódnicę do góry, co pozwoliło jej na odsłonięcie krocza. Tak, kobieta pod spódnicą nie miała majtek. Jeszcze przez chwilę patrzyłem za nią, ale ostatecznie wyszła z budynku i zniknęła mi z oczu. Oczywiście takie widoki nie robią już na mnie wrażenia. Jestem przyzwyczajony, że pęka społeczne tabu, które widziało staruchy jako babcie kołyszące się w bujanym fotelu i robiące skarpety wełniane dla wnuków. Na swojej drodze spotkałem już wiele kobiet mocno po dziewięćdziesiątce które żyły na pełnej petardzie. Nie dla nich robienie powideł, szydełkowanie, czy rozmowy o chorobach. A nawet gdy te staruchy były mocno schorowane, to nie przeszkadzało im to w realizacji swoich popędów(głównie seksualnych). Znałem nawet jedną, która mimo cukrzycy i zmagania się z ciągłym, niebezpiecznym spadkiem cukru musiała co noc wychodzić do miejskiego szaletu aby zażyć “świeżego powietrza” jak mawiała. Spadki cukru były u niej spowodowne życiem w ciągłym rozemocjonowaniu związanym z tym, że nadchodzi noc, a ona zanurzy nozdrza w starej, włochatej pipie. Popęd lesbijski był u niej tak silny, że płaciła hipoglikemią za chwilę w objęciach innej starej lesbijki w obsranym kiblu. Te zapachy i to oczekiwania na pojawienie się innej kobiety przyprawiają mnie o kołatanie serca-mówiła ta stara lesbijka. I nie boi się pani konsekwencji zdrowotnych związanych z takim stylem życia? Przecież ciągłe spadki glikemii zrujnują pani mózg! -dopytywałem. Z niesprawnym mózgiem da się żyć, z brakiem popędu nie ma już po co żyć!- odpowiadała… .....................................................................................................................
Teofili szukałem dzień i noc. Wypytywałem siedzące przed kamienicami i domami staruchy, czy aby nie znają “tej pani ze zdjęcia”. Nikt jej nie znał, nikt nie widział. Albo tylko udawali… Zrezygnowany postanowiłem wracać do domu i raz na zawsze zamknąć temat Teofili. W drodze powrotnej wstąpiłem jeszcze do kościoła, bo chciałem się bliżej przyjrzeć dziwnemu witrażowi, który przedstawiał kapłana i klęczących przed nim ministrantów… Długo kontemplowałem, co tak naprawdę pokazuje ta scena namalowana na szkle… Byłem sam dlatego nie wahałem się zrobić zdjęć z różnej perspektywy. Nagle wystraszył mnie dźwięk kroków dochodzących z zakrystii. W pierwszej chwili chciałem uciec w stronę drzwi wejściowych, ale schroniłem się w konfesjonale. Był znacznie bliżej, wręcz na wyciągnięcie ręki. Otworzyłem drzwi i schowałem się w ciemnym, drewnianym i dość przestronnym drewniaku, przypominającym wiejski sracz, który stał u mojej ciotki na podwórku. Przez kratkę w konfesjonale słyszałem ściszone głosy oraz kroki, bez wątpienia były to dźwięki wydobywane przez buty dwóch osób. Nagle, jedna z tych osób zawróciła, prawdopodobnie do zakrystii. Gdzie jest druga osoba? Mogę już wyjść? Jestem bezpieczny?- zastanawiając się tak, dostrzegłem cień kładący się na kratkę od konfesjonału. Ktoś się zbliżył i zaczął mówić… - Ojcze, dawno nie byłam u spowiedzi. Proszę o wysłuchanie moich grzechów. Jestem już bardzo stara. Niedługo umrę, a bardzo głęboko wierzę w Boga i Jana Pawła II. Nie będę ukrywała, że mam silny pociąg pedofilski. Czy wie ojciec ile płodów rokrocznie poddaje się aborcji? Czy nie lepiej oddać te małe, różowe ciała peofilkom takim jak ja? Miłym, starszym babciom, które zapewnią tym malcom ciepło swojej pipy? Może zamiast robić nagonkę na stare pedofilki, to niech się lepiej zajmą starymi lesbijkami! Na przykład tą Bernadettą spod piątki w moim bloku. Czy wie ksiądz, że ona w wieku 95 lat żyje z inną starą lesbijką? Nie raz słyszę po nocach co one wyprawiają. Stare kobiety czujące wzajemną żądzę? Czy to jest normalne? Przecież takie to golą sobie nawzajem pochwy, namiętnie się całując przy tym! To skandaliczne, że jedna z drugą prowadzą tak niemoralną egzystencję, a mnie zakazuje się utulić dziecię do swego krocza… Ojcze, proszę o pokutę i rozgrzeszenie. Powiedziałem coś pod nosem, zapukałem w drewniak, a kobieta odeszła. Uchyliłem drzwi. Była już w progu kościoła. To była ona, Teofila Mikke… ....................................................................................................................... Teofila była już w domu. Przebrała się w swoją podomkę i włączyła stary VHS. Na filmie dwie stare lesbijki gwałciły się nawzajem przyczepionymi, drewnianymi penisami. Była jeszcze trzecia stara lesbijka, ale ona wisiała na haku i wymiotowała. Nagle zza koraty wjechała czwarta stara lesba. Była na wózku ponieważ nie miała nóg. Miała tylko dwa, sterczące kikuty. Tamte dwie, które się wzajemnie gwałciły, wypięły się. Stara baba na wózku podjechała do nich i niczym wystrzelona z procy trafiła swoimi kikutami wprost do tyłków tamtych kobiet. Gwałciła je resztkami nóg, sama bawiąc się swoją picką! Teofila wyłączyła film. Widziała już go tyle razy… Ale zawsze lubiła wspomnieć stare czasy.