Blog pokazujący, że Polska to nie tylko konserwatyzm, mentalny Ciemnogród czy stagnacja. Nasz kraj ma też inne oblicze!
niedziela, 14 lipca 2019
Las samobójców
21 stycznia 2016, czwartek, kilkanaście minut po północy.
Dziś znów fascynacja śmiercią. Tym razem odkryłem, że w Japonii znajduje się bardzo piękny las, który ukochali sobie samobójcy. Las nazywa się Aokigahara. Przeczytałem kilka tekstów na jego temat oraz obejrzałem dwudziestominutowy film na You Tube, w którym stary facet oprowadzał po tym lesie.
Z tego, co widziałem, to las jest raczej duży, wręcz ogromny… W Internecie dostępnych jest też kilka ciekawych fotek, na których figurują głównie wisielcy, którzy dokończyli swego żywota w owym lesie. Piękne są to zdjęcia. Zwłoki świeże, nieruszone. Ale także w stanie daleko posuniętego rozkładu. Są nawet zwłoki, a raczej szkielety leżące bezpośrednio na ziemi, w ubraniach. Jeden taki szkielet znalazł pan z filmu…
Kości należały chyba do młodego chłopaka, sądząc po modnych butach… Ciekawe były także zdjęcia przedstawiające rozkładające się zwłoki leżące w… namiocie! Tak, ktoś rozłożył sobie namiot, aby popełnić w nim samobójstwo w środku wielkiego lasu… Facet na filmie znalazł chyba dwa takie opuszczone namioty, ale bez zwłok. Zasugerował, że pewnie ktoś już uprzątnął trupy z tego pobojowiska. Ciekawe było też to, że facet znalazł namiot z żywym człowiekiem! Ucięli sobie krótką pogawędkę. Człowiek siedzący w namiocie nie wychylił się, ale rozmawiał.
Czy to kolejna ofiara chorego społeczeństwa, która jeszcze zastanawia się, wacha, namyśla? Ciekawe, jaką ostatecznie podjął decyzję chłopak z namiotu?
Ten park to naprawdę fascynujące miejsce. Podobno drugie najpopularniejsze miejsce samobójców na świecie. Chociaż dla mnie dziwne…
Trochę dziwi mnie fakt, że ludzie specjalnie wybierają właśnie takie miejsce. Ale z drugiej strony to może logiczne. Fakt odkrycia zwłok nie jest taki pewny. Owszem, są specjalne ekipy, które patrolują las w celu wyszukiwania wisielców. Ale z drugiej strony, czasem odnalezienie może trwać latami, jak ten szkielet, który pozostawał w ściółce leśnej około roku, czy dwóch. Ja w pewnym sensie rozumiem tych ludzi. Oni chcą umrzeć anonimowo, z dala od domu, którego pewnie często nienawidzą. Który stał się ich przekleństwem, piekłem, patologią. Moje myślenie jest podobne. Jak się zabić, to z dala od domu. Byle jak najdalej. Najlepiej za granicą. Zostać odnalezionym po latach, w stanie daleko posuniętego rozkładu, bez dokumentów. A potem niech chowają w anonimowym grobie komunalnym z bezdomnymi. Bez pomnika. Bez pamięci. Niech żyje tylko pozostawiona myśl...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz