Dziś znów to pojebane święto jakim jest Dzień Kobiet.
Kiedyś(w komunizmie) było to typowo propagandowe święto by pokazać, że kobiety
są u nas szanowane, a trudy ich pracy w Pegieerach doceniane. Ale ja nie o tym, bo to nie blog polityczny,
ale obyczajowy. I niech tak pozostanie!
Przyznam się wam do czegoś- jestem mizoginem. Tak, właśnie
dokonałem mizoginicznego coming outu, być może jako pierwszy w Polsce. Są
oczywiście faceci, którzy nie kryją się ze swoimi mizoginicznymi poglądami, ale
nie nazywają tego w takie sposób. Przykładów jest wiele, najwięcej w polityce.
Mój mizoginizm przejawia się w tym, że jestem gejem
ekstremalnym. Kobiety nie są mi do niczego potrzebne. Kultywuję po prostu
tradycję mizoginicznych gejów starożytnych oraz tych z okresu międzywojennego(szczególnie
pisarzy). Kiedyś to były cioty- zamknięte środowisko bez kobiet polujące na
facetów hetero. A dziś, współcześni geje mają po dziesiątki(jeśli nie setki)
psiapsiółeczek którym się zwierzają, chodzą z nimi na zakupy do galerii,
doradzają im w modzie, kosmetykach i chłopakach(!!!).
Jest taki stereotyp(???) geja jako najlepszego przyjaciela(przyjaciółka???)
kobiety. Kolejna sztuczna relacja wytworzone przez współczesną
popkulturę. Często relacje takie są tworzone z potrzeby bycia „trendy”- to
takie modne i postępowe mieć przyjaciela geja. Ja też o mały włos nie padłem
ofiarą tej relacji, kiedy to moja klasowa znajoma dowiedziawszy się, że jestem
pedałem chciała mieć we mnie takiego przyjaciela. Wspólne zakupy, super focie
cykane sobie na naszą klasę, ploteczki, chwalenie się koleżankom, doradzanie i
pocieszanie cierpiącego serduszka. Opamiętanie przyszło, kiedy pewnego razu
powiedziała- „cyknijmy sobie fotkę, będę mogła się pochwalić fajnym
przyjacielem”. Myślałem, że porzygam się z tej słodkości. Ja przecież nie
jestem tym typem słodkiego, miłego geja z serialu amerykańskiego. Nie jestem
wytworem popkultury, która chce zheteryczyc gejów na własny użytek. Aby
heretycy mogli zobaczyć, że „geje są tacy jam my, normalni, chcą tego samego co
my”.Dlatego podziękowałem za taką znajomość. I teraz jestem gejem bez
przyjaciółki, nawet nie mam znajomych(kobiet).Straszne to, wiem. Jestem tym
strasznym gejem który nie chce się przyjaźnić z kobietami, jak mnie kochać? Nie
da się, jestem taki okropny! Straszny mizogin, wręcz hardcorowa lesba cała w
skórach i na motorze!
Słyszałem, że w średniowieczu byłby takie propozycje aby stworzyć
męskie środowisko(bez kobiet!). Myśl ta wyszła od filozofów. Pewnie pedałów.
Ale to było by coś!
A cha, nie zrozumcie mnie źle. Ja nawet podziwiam feministki
i wspieram je, podoba mi się to, że wkurwiają nasze społeczeństwo. Tylko, że
jako pedałowi podobają mi się JEDYNIE faceci, najlepiej hetero. A ile to razy
polowałem na heteryka, a tutaj mi baba przeszkodziła. Stąd ta niechęć do
kobiet. Są dla mnie konkurencją, więc nie dziwota, że muszę się temu
przeciwstawiać. Ale wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet- szczególnie
tym po zmianie płci! A kiedy zrobią Dzień Cioty? Też się domagam takiego
pięknego dnia w którym mężczyzna obsypie mnie bukietem róż, albo goździków,
wręczy rajtuzy, da buziaka w siusiaka i ogólnie poleje się słodycz. A ja mu
przygotuję smaczną kolację(np. kanapki z mortadelą). I tak wspólnie spędzimy
miły wieczór. Apeluję do WAS- wywalczmy sobie Dzień Cioty! Chyba podniosę głos
w tej sprawie na najbliższej manifie!
............................................................................................................
To już pod dniu kobiet. Ten wpis planowałem opublikować na
dzień mężczyzn(kiedy on jest?). Ale wiele ciot napisało do mnie, że powieszą
mnie za jaja za to, że dokonałem pierwszego w Polsce coming outu
mizoginicznego. Jedna nękała mnie nawet telefonami. Wyraźnie słyszałem, że mówi
przez chusteczkę. Pewnie nie chciała być rozpoznana. Może to jakaś sławna osobistość?
Ledwo wyznałem, że jestem mizoginem, a już czeka Wad drugi
szok. TAK, JESTEM MIZOANDRYZTĄ. Termin nieco mniej znany niż mizoginia. Ale
oznacza on po prostu nienawiść do mężczyzn.
Czasami zastanawiam się skąd to się bierze? Może z zazdrości
o penisa, którego ja sam nie posiadam(ucięto mi z nadzieją, że zrobię karierę
śpiewaczą- nie zrobiłem…). Kiedyś buszowałem w pokoju mojej matki i znalazłem
tam sztucznego penisa. Ale nie było to wibrator, tylko sztuczny członek którego
mocuje się specjalnymi szelkami. Pamiętam jak kolega naśmiewał się kiedyś, że
„lezby ruchają chujem na pasku”. Może to było to? Moja matka lesbijką? Cholera
ją wie.
I jak to się ma do mojego mizoandryzmu? Ano matka wmówiła
mi, że mężczyźni są odrażający, brudni i źli. Że należy ich kastrować od razu
po urodzeniu.
Tak naprawdę, to marzę o byciu kobietą. Dziwna sytuacja-
jestem gejem, który chce być kobietą(zmienić pleć) żeby być lesbą. Matka
namieszał mi w głowie. Jestem typowym podręcznikowym gejem. Nadopiekuńcza matka
czująca się facetem(z przyczepionym penisem), chcąca kastrować chłopców,
latająca z nożem po podwórzu…
Tak, facetów powinno się kastrować! A ja tymczasem spadam.
Doktor zalecił mi żyć jako kobieta. Więc zaraz wezmę prysznic, wklepię balsam
na moje delikatne ciało, wskoczę w koszulę nocną z koronkami i położę się spać.
Od dziś będę mówiła o sobie w rodzaju żeńskim! I chyba zmienię tytuł bloga na
wyznania zboczonej Dagmary…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz